środa, 6 kwietnia 2011

Ja - wolontariuszka

Nie, nie, nie ma obijania się! Z początkiem tygodnia objęłam moje obowiązki wolontariuszki. W niedzielę s. Miriam wszystko mi opowiedziała i pokazała, a w poniedziałek zaczęłam. 

Jestem wolontariuszką przy kościele ormiańskim związanym z IV stacją Drogi Krzyżowej. To brama, która do niego prowadzi (przy niej oznaczenie IV stacji):


Tak kościół wygląda z zewnątrz:


A tak w środku:


Stąd schodzi się do krypty. Tu w bocznym ołtarzu stoi IV stacja Drogi Krzyżowej, a pod nią jest fragment mozaiki z IV wieku:


Z boku zaś wisi obraz Pana Jezusa Miłosiernego z podpisem "Jezu, ufam Tobie" w języku ormiańskim:


W krypcie mieści się też kaplica adoracji:


W niej znajduje się tzw. Tryptyk Jerozolimski (więcej o całej inicjatywie z nim związanej można przeczytać tutaj):



Centralną część Tryptyku stanowi Hostia w monstrancji, która ma kształt Matki Bożej wzorowanej na Matce Bożej Częstochowskiej. Hostia jest jakby trzymana na rękach przez Maryję:


Pieczę nad kaplicą i adoracją sprawują siostry paulistki (m.in. s. Miriam). To one dbają, by każdego dnia między 8.00 a 17.30 trwała tu modlitwa o pokój w Jerozolimie i na świecie. Wieczorem Tryptyk (a wraz z nim kościół) jest zamykany:



Moim obowiązkiem (= przyjemnością) jest spędzać w kościele ok. 4 godzin dziennie. Ponieważ jesteśmy we dwie - p. Grażyna i ja - ustaliłyśmy, że będziemy zmieniać się co tydzień: raz ona jest od rana, raz ja. W tym tygodniu zaczynam od 13.00. 

Przede wszystkim ok. 3 godzin adoruję Pana Jezusa. Jednocześnie czuwam na tym, by przychodzący tu pielgrzymi zachowywali się, jak należy, to znaczy głównie ich uciszam, bo tu jest taki pogłos, że nawet szept przeszkadza.  

A co drugi dzień zmywam też podłogę w kościele. Czujecie? Latam sobie ze szczotką i ścierką po Jerozolimie! Po raz pierwszy byłam tu w przelocie, jako pielgrzym, a teraz zmywam podłogę - jak u siebie! W sumie to niezła gimnastyka - zarówno ciała (trochę tej przestrzeni do zmycia jest...), jak i ducha (bo wymaga pokory...). Ale to całkiem niezła odmiana, poza tym w sam raz na Wielki Post. 

I tak właśnie jestem sobie wolontariuszką. Przy czym mnie samą trochę to zaskakuje, bo zawsze myślałam, że te wszystkie wolontariaty to nie dla mnie, że ja do tego nie pasuje... Ale ten wolontariat jest zupełnie inny - taki dla mnie.  

1 komentarz:

  1. No tak... znając Twoją perfekcyjność to pewnie podłoga ślni i błyszczy :) Trzymamy kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń